Aleksandra Karaś: Witaj. Czy mogłabyś na początku naszej rozmowy powiedzieć kilka zdań o sobie?
Volha Kosmierska: Cześć. Nazywam się Vola (białoruskie imię Volha). Jestem szczęśliwą kobietą, żoną i mamą. Profesjonalnie jestem położną i mój zawód jest moją prawdziwą pasją. Pracowałam na sali porodowej, wspierałam prywatnie w porodach domowych, prowadziłam razem z mężem szkołę rodzenia, zostałam Liderką La Leche League (organizacja non- profit, światowy autorytet we wspieraniu kobiet w karmieniu piersią), wykwalifikowałam się na doulę u Michela Odent, brałam udział w licznych konferencjach i warsztatach w tematyce okołoporodowej. Jednak najbardziej jestem zadowolona z dyplomu "Mama Henryka" i z doktoratu "Mama Jadzi i Marysi". To właśnie, moje doświadczenia porodów, straty dziecka, karmienia piersią, naturalnej higieny, chustowania, aktywnego życia mamy na pełnym etacie - daje mi najwięcej! Tym, kim dzisiaj jestem, zawdzięczam swojej rodzinie.
Po własnych przejściach odkryłam skarb! A jest nim - otulanie poporodowe, plus całe mnóstwo autentycznych sposobów na troskę o mamę po porodzie i organizacji nowego życia z dzieckiem. Nazywam to wszystko razem "Kultura poporodowa". Mój projekt "Otulić Mamę" jest krzykiem serca do wszystkich, by tę Kulturę odrodzić i otulić każdą mamę miłością, troską i ciepłem.
Aleksandra Karaś: Bardzo podoba mi się nazwa Twojej firmy - „Otulić mamę”. Zwykle kiedy pojawia się temat tulenia w pierwszych tygodniach po porodzie – myślimy raczej o maluszku, rzadko o mamie… Kobieta jest zwykle dopieszczana z każdej strony, gdy jest w ciąży – po porodzie cała uwaga i troska skupia się na dziecku, nie uważasz?
Volha Kosmierska: Swoją firmę otworzyłam 3 lata temu. „Otulić Mamę” to projekt związany z edukacją w czasie połogu. Chciałam odrodzić tradycję połogu. Połogu, który jest godny, piękny, bo jeżeli wszystko wokół mamy jest piękne, to Ona szybciej dochodzi do siebie. Połogu, jako takim momencie napełnienia mamy, Jej siły, która jest potrzebna na długie, długie lata macierzyństwa. Jeżeli chodzi o nazwę mojej firmy to wszystko zaczęło się od słowa „otulanie”, bo właśnie tak przetłumaczyłam sobie zawijanie poporodowe, które robi się u nas - w terenach rosyjskojęzycznych, słowiańskich. Właśnie z tego powstała nazwa „Otulić Mamę”. Jest to niezwykłe, że to określenie weszło teraz bardzo mocno w leksykon Doul, położnych i wszystkich świadomych kobiet. Wszak można otulić się kawą, otulić się lasem, otulić siebie czy otulić kogoś – jest dużo więcej znaczeń tego słowa, niż tylko „zawinąć”. Oczywiście samo też otulanie jest dużo głębszym procesem i o tym też będziemy rozmawiać.
Jeżeli chodzi o Twoje pytanie dotyczące skupienia w połogu bardziej na dziecku, niż na Mamie, to tak, kulturowo rzeczywiście skupiamy się bardzo mocno na kobiecie w stanie błogosławionym, bardzo skupiamy się na przygotowaniu do porodu uczestnicząc w szkole rodzenia, wybierając położną, siedząc godzinami na czatach i na stronach internetowych, szukając informacji o tym, jak rodzić i jak to będzie - szczególnie, jeżeli jest to pierwszy poród. I tak naprawdę w ogóle nie istnieje w naszej głowie temat połogu. Coś tam czasem słyszymy o takich sprawach fizjologicznych, ale co, do czego i jak dalej, to już jest jedna wielka niewiadoma.
Jest jeszcze przygotowanie do karmienia piersią, które oczywiście też jest bardzo ważne, tylko to znów jest skupienie na dziecku, tak jak i przygotowanie wyprawki, wybór lekarza pediatry, położnej środowiskowej, szczepienia, itp. To jest jak z planem porodu, prawda? Poród i tak się odbędzie bez względu na to, czy to zaplanowaliśmy, czy nie. Piękny, godny połóg sam się nie zorganizuje. Szczególnie, że kulturowo jesteśmy odłączeni od rodziny, mamy różne sytuacje i nie ma już tego w naszej kulturze, która zastała niestety zaniedbana, kiedy odpowiedzialność za zdrowie kobiet przejęło państwo i służba zdrowia. Wtedy właśnie skończyła się medycyna profilaktyczna i różne tradycje ludowe, które miały bardzo dużo sensu, ponieważ to nie były tylko wzięte znikąd zabobony, lecz działania oparte na długoletnich obserwacjach, mądrość ludu… Teraz jest medycyna techniczna, czyli nawet, jeżeli coś dolega to z pomocą technologii medycznej poradzimy sobie. Ja jestem całym sercem za profilaktyką. Jako położna jestem również w 100% pewna, że właśnie godny, piękny połóg leczy każdą ranę po porodzie – i tą duchową i tą fizyczną.
Aleksandra Karaś: Czasy, w których żyjemy nie pomagają za bardzo w przeżyciu pięknego i godnego połogu, prawda?
Volha Kosmierska: Z moich obserwacji wynika, że kobiety w dzisiejszych czasach często robią wszystko, żeby szybciej wstawać, żeby szybciej się ruszać, szybciej zająć się „normalnym” życiem, tak naprawdę zabijając w ten sposób całą istotę połogu. Wydaje się, że w XXI wieku już nie potrzebujemy profilaktyki, bo jeżeli coś tam się nawet wydarzy ze zdrowiem to mamy przecież chirurgię, mamy lekarzy, mamy leki niemal na wszystko…
Aleksandra Karaś: Co zatem możemy zrobić, by połóg pomimo wszystko był piękny? Jak zadbać o tą profilaktykę?
Volha Kosmierska: Warto już wcześniej, przed porodem obgadać w rodzinie oczekiwania dotyczące połogu. Warto go zaplanować i zrozumieć, jak ważne są te pierwsze dni, pierwsze tygodnie, jak ważne jest to, żeby dać świeżo upieczonej Mamie spokój – by Ona mogła zająć się dzieckiem i zająć się sobą. Jeżeli nie będzie odpoczywała, będzie zaniedbywała siebie, to będzie się tylko osłabiać. Chcę tutaj zaznaczyć, że to nie jest tak, że macierzyństwo jest łatwiejsze z każdym tygodniem i miesiącem… Na odwrót – staje się coraz trudniejsze - stawiają się nowe zadania, pojawiają się nowe troski, więc nie możemy się „zajechać” fizycznie i psychicznie już w pierwszych tygodniach macierzyństwa. Potrzebujemy się tą siłą napełnić na długie lata.
Mama rodzi i po porodzie naturalnie cała uwaga i cała energia mamy przenosi się na dziecko, na pielęgnację dziecka, na troszczenie się o nie, na martwienie się… I to jest bardzo naturalne – to jest właśnie geniusz Kobiety. Matka całą siebie oddaje dla dziecka. Rola społeczeństwa jest taka, aby być obecnym i zatroszczyć się o nowo-narodzoną mamę. Niesamowite było, kiedy ja urodziłam nasze pierwsze dziecko - mój mąż mi oznajmił „Okej, to teraz Ty karmisz dziecko, a ja będę karmił Ciebie”. I to było piękne, bo matki, które zajmują się dziećmi, malutkimi noworodkami, często nawet zapominają jeść. Młode mamy są tak pochłonięte dzieckiem, karmieniem, przewijaniem, lulaniem, itd., że zapominają by odżywić siebie, by zadbać o ciepły posiłek, wziąć prysznic, czy nawet skorzystać z toalety – są tak wciągnięte w początki macierzyństwa. Oczywiście są to niezwykle ważne momenty, kiedy matka uczy się dziecka, a dziecko mamy. I to jest właśnie ten czas, kiedy trzeba dać jej spokój, zatroszczyć się o wszystko dookoła, żeby w połogu nie martwiła się o gotowanie, o sprzątanie, o zakupy, tylko żeby zajmowała się tym najważniejszym, co teraz jest, a najważniejsze jest teraz dziecko i zdrowie mamy.
Bardzo często przez pierwsze tygodnie macierzyństwa młode mamy próbują walczyć… nawet same tak to określają - walczą z karmieniem piersią, walczą z płaczem dziecka, itd. A wystarczy pozwolić, by dziecko było tylko przy mamie - ssało, spało, ssało, spało… Zauważcie, że zwykle, gdy mama tylko od niego odchodzi - dziecko od razu się budzi, i to jest właśnie naturalne. To pokazuje nam, że kiedy podążamy za dzieckiem, to i potrzeby mamy są zaspokojone – leży z dzieckiem, odpoczywa, karmi, co również pomaga jej w obkurczaniu się macicy i w dochodzeniu do zdrowia. To, aby nie wstawać za wcześnie, by nie podnosić ciężarów także pomaga mięśniom dna miednicy się wzmocnić. Jeżeli nie walczymy z dzieckiem, tylko po prostu leżymy w łóżku, w cieple, dookoła jest piękno, są piękne kwiaty, dobre, sezonowe, ciepłe, lekkostrawne jedzenie, dużo ciepłych napojów – to są takie właśnie podstawy podstaw. Oczywiście można jeszcze dodać zioła, można dodać wspierające ćwiczenia, różne praktyki (to wszystko jest w moim kursie o połogu).
Aleksandra Karaś: Czego zatem potrzebuje młoda kobieta, która właśnie została matką?
Volha Kosmierska: Najwięcej potrzebuje wsparcia fizycznego. Takich prostych rzeczy, czyli nakarmienia. Potrzebuje, by ktoś zrobił dla niej rosołek, pieczone warzywa, pieczone jabłuszka, zrobił dla niej kompot z suszu, herbatę i ją podał, przyniósł jej wprost do łóżka. Potrzebuje pomocy fizycznej w domu – ogarnięcia wszystkiego dookoła, dlatego bardzo dobrze, że przez pierwsze 2 tygodnie mężowie mogą sobie wziąć urlop.
Bardzo ważne jest także wsparcie emocjonalne. Dbałość o to, by mama czuła się akceptowana, by była słuchana mimo wszystko. Mimo tego, że płacze, mimo tego, że ma wahania nastrojów – ważne, by wiedziała, że to wszystko jest okej. Pozwolenie Jej na bycie sobą. Często wystarczy po prostu być.
Tak, jak już wspominałam - najlepiej jest, kiedy wszystko ustalone jest wcześniej, jeszcze przed porodem – oczekiwania mamy, Jej priorytety, granice. Np. jeżeli mama chce karmić piersią, to cała rodzina ma o tym wiedzieć, że to jest ważne dla niej i to dlaczego to jest ważne (np. dla zdrowia dziecka i dla zdrowia mamy). Trzeba przygotować te argumenty bo później przychodzi babcia czy tata i mówi „Okej – to po prostu daj mu butelkę”, a mama chce karmić i później jest tylko poczucie winy, poczucie takiego niespełnienia, że zawiodła, że jej ciało zawiodło…
Jeżeli nie potrafimy wesprzeć emocjonalnie - najlepiej zajmować się tym wsparciem fizycznym, a wsparciem emocjonalnym niech zajmują się specjaliści lub na przykład koleżanki, które miały dobre doświadczenie w karmieniu piersią, czy na przykład mądre kobiety, które wiedzą – doradcy laktacyjni, Doule. Kobiety, które są wyszkolone w temacie wsparcia emocjonalnego. To są takie kluczowe rzeczy – nie podejmujmy się tego, jeżeli nie wiemy w ogóle co z czym gra. Wtedy lepiej w to nie wchodzić. Czyli wsparcie fizyczne w domu, w organizacji bytu i wsparcie emocjonalne (akceptacja, zrozumienie, bycie).
Podsumowując, młoda mama potrzebuje wsparcia fizycznego po to, by mogła sobie leżeć, odpoczywać, zajmować się dzieckiem i sobą – potrzeba, aby ktoś ją karmił, potrzebuje wsparcia emocjonalnego, potrzebuje też piękna wokół siebie, zrozumienia, akceptacji i niekrytykowania, niekomentowania jej zachowań, jej postępowań, które może nie są jeszcze idealne, bo ona też uczy się być mamą. I nawet, jeżeli to jest kolejne dziecko, to znów kobieta uczy się na nowo być mamą tego konkretnego dziecka. Dlatego potrzebujemy tego czasu spokoju w pierwszych 3, 4, 5, czy 6 tygodniach po porodzie. Spokoju, kiedy mama się uczy być mamą tego konkretnego dziecka.
Aleksandra Karaś: Czy rzeczywiście połóg trzeba sobie zorganizować? To tak samo z siebie nie wychodzi?
Volha Kosmierska: Niestety to samo nie wychodzi, samo się nie organizuje. Oczywiście jest zupełnie inaczej, jeżeli mieszkasz w rodzinie wielopokoleniowej, gdzie tematy rodzenia, karmienia dziecka, pielęgnacji są całkowicie naturalne. Ja mam takie znajome, które były przy porodach swojego rodzeństwa. Były to piękne porody domowe i wtedy One były też włączone w całą troskę nad młodszym rodzeństwem. Dlatego dla nich to jest całkowicie naturalna sytuacja i później taka matka też całkowicie naturalnie wspiera swoją córkę. Babcia wie i siostra – wiedzą o co chodzi. Ale tak teraz nie mamy. Ja też tak nie mam i nie miałam. Czyli jeżeli nie przygotowujemy się do połogu, to on będzie taki byle jaki. Po prostu będzie na takiej zasadzie „jakoś pójdzie”, „jakoś wyjdzie”. Ale przecież nie chodzi nam o to żeby był „jakiś”, chodzi nam o to żeby był godny i piękny. Bo jesteś tego warta. Każda Matka jest tego warta niezależnie od tego w jaki sposób urodziła, czy był to piękny poród naturalny czy to było cięcie cesarskie – potrzebujesz tego wzmocnienia w połogu.
W połogu mogą wystąpić różne dolegliwości, różne problemy z dzieckiem, problemy z karmieniem i to jest normalne, ale jeżeli dodatkowo nie ma tego zaplecza organizacyjnego, fizycznego – przygotowania Twojej rodziny, Twojego domu, Twojej lodówki, nie ma wsparcia emocjonalnego – to jest to straszne obciążenie. Wtedy jakby te problemy ciężej się rozwiązują przez to, że dodatkowo jest ciężar tej fizyczności i dezorganizacji.
Aleksandra Karaś: Czego może obawiać się kobieta w połogu?
Volha Kosmierska: Bardzo wielu rzeczy. Wszystkiego, co dzieje się z dzieckiem po porodzie, problemów z karmieniem piersią, wydzieliny, obkurczania się macicy, gojenia się ran, blizn, szwów – o to wszystko możemy się martwić. Ale znając życie to większość przyszłych mam się tego nie obawia, szczególnie, jeśli jest to ich pierwsza ciąża. Obawiają się oczywiście porodu. I właśnie tutaj znów ta pułapka, że nie przygotowujemy się do połogu. Tak skupiamy się na porodzie i na ciąży, że nie myślimy tak naprawdę co będzie dalej. Wiem o tym z własnego doświadczenia, bo przy pierwszym porodzie także nie myślałam o połogu. Jestem położną, widziałam wszystko, co dzieje się przy porodzie, jaki on ma być, jaki ja poród chcę, że chcę karmić piersią, itp. Pracowałam także jako położna na sali poporodowej i widziałam co się dzieje z dzieckiem 2 godziny po porodzie, a dalej okazało się, że nie wiedziałam nic. Tutaj dla mnie najważniejsze okazało się to emocjonalne wsparcie. Miałam zaplanowany poród domowy, który skończył się cięciem cesarskim, więc można sobie wyobrazić jaki to był dołek emocjonalny, to, że nie wyszło tak, jak ja chciałam. I tak może być w każdej sytuacji – coś sobie zaplanowałaś, wymarzyłaś i tak nie wyszło i to jest duży trud, by sobie z tym poradzić.
Czyli najczęściej z tego co wiem kobiety nie obawiają się połogu. Mogą obawiać się karmienia piersią, jeżeli gdzieś w otoczeniu mają osoby, które ich straszą. Dlatego nie ma czego się obawiać – trzeba się po prostu dobrze przygotować.
Aleksandra Karaś: Kto może wspierać kobietę w połogu?
Volha Kosmierska: W połogu oczywiście najlepsze wsparcie to jest wsparcie bliskich. Teraz jesteśmy skazane na wsparcie męża, na mężczyznę, który oczywiście totalnie nie rozumie o co chodzi (jeszcze), ale z doświadczeniem zrozumie. Mąż/partner jest największym wsparciem kobiety, dlatego On także musi być przygotowany. Do porodu też nie można iść byle jak, szczególnie, że obecnie nie ma opcji towarzyszenia kobiecie przy porodzie, dlatego do wszystkiego, co dzieje się po porodzie, ma być przygotowany mężczyzna. Ja bardzo lubię, kiedy mężczyźni przekazują to doświadczenie dalej innym mężczyznom. Kiedy kobieta próbuje coś wyjaśnić mężczyźnie, to nie wchodzi po prostu, mężczyźni tego zazwyczaj nie przyjmują. Najlepiej dogadać się ze swoją doświadczoną koleżanką, by ta poprosiła swojego kochanego męża o rozmowę z Twoim mężem przed porodem i po prostu wytłumaczył mu co może się dziać, w jaki sposób można się wspierać, itp. U mnie jest taki wpis na blogu: „Czego oczekuje kobieta w połogu od swojego męża”. Ten wpis zrobiliśmy właśnie z moim mężem. On wysyła go do swoich kolegów, którzy niebawem zostaną tatusiami. Jest tam opisane o co chodzi w połogu, czego można się spodziewać i czego oczekujemy od nich, od naszych partnerów, bo jeżeli nie jest to jasno powiedziane, to nic nie dostaniemy, żadnego wsparcia. Należy też pamiętać, że męskie wsparcie, nie jest takie, jak kobiece, dlatego przygotowanie jest tu najważniejsze.
Aleksandra Karaś: Kto jeszcze oprócz męża/partnera może wspierać w połogu?
Volha Kosmierska: Rodzina, ta bliższa i ta dalsza, koleżanki… Bardzo polecam, aby jeszcze przed porodem stworzyć taki krąg kobiet. Takich kobiet, które po prostu będą czuwały nad stanem emocjonalnym kobiety i fizycznym też. Kobiety, które mogą przygotować świeżo upieczonej mamie jedzenie i chociaż raz po porodzie przyniosły jej pyszny rosołek, pyszną zupę dyniową, kaszę jaglaną z warzywami, czy jakieś dobre mięsko, dobre ciasto bezglutenowe J I to grzeje. To zapewnia poczucie bezpieczeństwa, bo możesz do tych kobiet, doświadczonych już zadzwonić w każdej chwili, wygadać się, poprosić o jakieś dobre rady. Taki krąg kobiet jest po prostu bezcenny.
Aleksandra Karaś: A jeśli na pomoc partnera, ani rodziny nie można liczyć, gdzie młoda mama może szukać oparcia/otulenia?
Volha Kosmierska: Jeżeli nie ma takiej opcji wsparcia bliskich, no to warto skorzystać z pomocy specjalistów, tzn. doświadczonych, mądrych kobiet, które chcą, pragną całym sercem nieść Tobie wsparcie. Przez to, że ich czas też jest cenny, to za to się płaci. Czyli jak najbardziej jakie osoby jak doula czy doradcy laktacyjni, promotorki karmienia piersią, mogą wspierać w połogu.
Jest też położna środowiskowa, którą też trzeba wybrać oczywiście świadomie, by nie była ona przypadkowa, tylko świadomie wybrana. Trzeba wiedzieć, że każda kobieta ma prawo wybrać tą położną, którą chce. Warto się rozejrzeć w swojej okolicy i zobaczyć jakie są propozycje, bo niekoniecznie musi to być położna z przychodni, do której mama jest zapisana.
Są też teraz doule otulające, które oferują taką ceremonię otulania. To już jest taka wisienka na torcie całej rehabilitacji w połogu. Czyli najważniejsza jest w tym wszystkim cała organizacja połogu i to jak przebiega połóg. To, czy kobieta będzie o siebie dbała, czy będzie dobrze się odżywiała, robiła pewne ćwiczenia, korzystała z darów natury, które są dostępne – to wszystko składa się w taką całość i na końcu, takim jakby podsumowaniem może być właśnie jakaś piękna ceremonia zamykania kości (closing the bones), zamykania porodu – „otulanie poporodowe”.
Aleksandra Karaś: Czy chciałabyś coś jeszcze dodać na koniec naszej rozmowy?
Volha Kosmierska: Każde wsparcie ma być mądre – my wiemy dobrze ile takich ukrytych ran mają mamy (ja też) po niemądrym wsparciu. Kiedy dostałyśmy jakieś rady, które ukłuły nas bardzo głęboko, które nas dotknęły, które tylko nam udowodniły, że jesteśmy beznadziejnymi mamami. A oczywiście w każdym wsparciu najważniejsze jest to, by mama była doceniona, by mama sama odczuła swoją wartość, swoją siłę, odkryła swoją intuicję, uwierzyła, że Ona ją ma i że Ona tak naprawdę wszystko, czego potrzebuje ma już w sobie. Oczywiście, naturalnie trzeba dać pewnym błędom się popełnić, żeby też zdobyć swoje własne doświadczenie. Wspierając, możemy podpowiadać, czy dzielić się swoim doświadczeniem, ale nigdy nie mówić co matka ma robić. Możemy tylko dzielić się jakąś informacją, nie krytykując, nie mówiąc, że młoda mama coś robi źle. Każda mama w głębi swojego serca i jestem w 100% o tym przekonana, chce jak najlepiej dla swojego dziecka i robi w danej chwili najlepiej i najwięcej, jak potrafi, czy o czym wie. Dlatego, kiedy dzielimy się jakąś informacją, to każda mama sama musi ją przefiltrować przez własne sito, bo my nie wiemy co będzie najlepsze dla niej, dla nich, dla tej konkretnej rodziny, dla tego konkretnego zespołu mama-dziecko-tata. Nie mamy pojęcia co dla nich będzie dobre. Możemy tylko mieć pewne dowody naukowe, czy jakieś informacje z naszego własnego doświadczenia, którymi się dzielimy, a mama ma sama podjąć decyzję. Wtedy pomagamy w kształtowaniu takiej mocnej kobiety, która nie będzie co chwilę potrzebowała naszego wsparcia, a która będzie sama wiedziała co ma zrobić. I tego właśnie życzę wszystkim osobom wspierającym i wspieranym.
Warto dodać też że Volhga jest autorką świetnego kursu online! Sprawdz sama: https://otulicmame.pl/40-dni-po-porodzie-twoj-dokladny-plan-troski-o-siebie/ (PS z tego linku - kurs jest 20% taniej)